Powered By Blogger

sobota, 11 maja 2013

Nowe Opowiadanie ;*

   Zapraszam wszystkich serdecznie do czytania mojego  nowego opowiadania ! Będzie to chyba jedno z najbardziej mi bliskich historii . Nie podałam dokładnie o kim będzie...mam dla Was małą niespodziankę ;*

I still love you limitlessly.

Zostawcie po sobie ślad w postaci komentarza :) Byłabym wdzięczna, gdybyście to uczyniły :) Oczywiście jeżeli się podoba , chociaż krytykę także , jak to się mówi...przyjmę na barki :)

Pozdrawiam , Izaa Tarnoś :*

środa, 8 maja 2013

Rozdział 54.-ostatni + podziękowania :*

  -Cholera gdzie moja sukienka ?!-Eliza zaczęła krzyczeć na cały hotelowy pokój. Dojechali z Łukaszem do Warszawy godzinę temu. Kiedy Piszczek leżał wygodnie na łóżku , Piszczkowa zawzięcie szukała czarnej sukienki , którą miała założyć na ów pogrzeb.
    Usiadła bezradnie na skraju łóżka i popatrzyła przez okno.Pomyślała chwile ...
 -No taak !-przypomniała sobie ,gdzie może leżeć jej ubranie. Szybko rzuciła się na Łukasza , przy czym zrzuciła go z miękkiego materaca na twardą podłogę.-Jeeeest.-powiedziała z ulgą w głosie.
 -Ja się zaczynam Ciebie bać...-wyznał z uśmiechem na twarzy Łukasz.
 -Mogłeś się nie kłaść na moją sukienkę! Wygniotłeś ją !  Jak ja się teraz pokarze ?! -zaczęła krzyczeć .
 -Spokojnie,nie chciałem...-Łukasz wiedział ,że chciała się jak najlepiej zaprezentować przed rodziną. Chciała godnie przetrwać uroczystość pogrzebu jej brata..Mimo ,że to był jej rodzony brat nie czuła do niego więzi. Prze krzywdy ,które jej wyrządził nie umiała po nim  płakać , wyć. Nie ukrywała ,że było jej przykro ,w końcu to jej rodzina. 

  -Dobrze , kotku. Wybacz...-spuściła wzrok. -Sam rozumiesz...
  -Tak...tak.-uśmiechnął się .-Zbierajmy się , bo jest już 12.35.
  -Masz rację.-pobiegła do łazienki z uszykowanym strojem.
Gotowi pojechali pod kościół , który wskazała ciocia Irena. Mieli tam zaczekać na pozostałą część rodziny , w tym rodziców Elizy -Skalskich. Kwadrans przed 14 , na placu kościelnym zgromadziła się rodzina zmarłego Michała Skalskiego.
  Przygnębiająca uroczystość trwała ponad półtorej godziny. Eliza mimo własnych obietnic przepłakała większość czasu. Na cmentarzu było trzy razy gorzej niż w świątyni. Wszystkie pary oczu zwrócone były w stronę trumny. Eliza nie mogła na to patrzeć, było to dla niej zbyt przytłaczające.  Odeszła kilka kroków w tył i ujrzała swoją rodzicielkę , która prowadziła właśnie konwersacje z ciotką Ireną. Obie wylewały łzy ... płakały, tak strasznie płakały. Eliza odważyła się podejść do matki. Bez słowa przytuliła płaczącą kobietę , a ona jeszcze bardziej się wzruszyła. Mimo ,że wyrządziła jej takie piekło teraz przychodzi do niej i ją pociesza...  

Łukasz zaczął szukać wzrokiem Elizy ,kiedy uroczystość się skończyła. Po pewnym czasie odnalazł ją przy kobiecie w średnim wieku. Domyślił się ,że to jej matka ,a jego teściowa. Był nieco zdziwiony , kiedy zobaczył je obie. Eliza od początku ich znajomości pałała do niej nienawiścią. 
Piszczek podszedł do nich . Eliza uśmiechnęła się do niego i przedstawiła matce swojego męża. Ona spojrzała na mężczyznę i posłała mu przepraszające spojrzenie.
   -Zmieniłam się...przepraszam,wybaczcie.-wydukała.
   -Mamo , powiedziałam Ci coś przed chwilą.-rzekła Eliza.-To zamknięty rozdział...
Później była stypa. Było drętwo ,a atmosfera była smutna i przygnębiająca , ale to chyba normalne. Pod koniec ciocia Irenka wygłosiła pokrzepiającą przemowę , która każdego postawiła na nogi. Mówiła głównie o tym ,że kiedyś i tak się spotkamy tam na górze i ,że najwidoczniej taka była wola Boga a ludziom nie wypada jej kwestionować.
Z restauracji w której odbywała się stypa zebrani wyszli po niecałej godzinie. Ciocia Irena zaprosiła wszystkich dodatkowo do siebie, do domu. Nagotowała różnych potraw...
Wszyscy zasiedli przy stole i rozmawiali... humor się nawet polepszył. Eliza postanowiła iść się przewietrzyć i do tego zadzwonić do Agaty , która właśnie opiekowała się ich dziećmi. Wyszła na balkon i wybrała numer do przyjaciółki.
   -Hej Agatka, jak tam moje rozrabiaki ?-zapytała.
   -Hej myszko, wiesz Franio śpi , a Sara kłóci się z Kubą.
   -Haha , czyli jak zawsze.-uśmiechnęła się do siebie.-To fajnie...
   -A jak tam pogrzeb ?
   -No wiesz...dramat.-wyznała.
   -Hmm no rozumiem.
   -Strasznie było.-kontynuowała.-Spotkałam mamę...pogodziłyśmy się, bo nie potrafiłam dłużej tego ciągnąć. Moje dzieci muszą mieć dwie babcie.-uśmiechnęła się lekko.
    -Czyli dobrze się stało ,że pojechałaś.
    -W sumie tak.-przyznała.
   -Upsss..kochana muszę kończyć ! Franek płacze...
   -Kuczę Aguś nie wiem jak mam Wam dziękować..
   -Daj spokój , przyuczę Kubusia.-zaśmiała się.
   -Hahah, no dobrze. Pa.
   -No pa.-Eliza się rozłączyła i odwróciła z zamiarem powrotu do domu, ale zobaczyła ,że stoi za nią jej rodzicielka.-A to ty...-powiedziała niepewnie.
   -Masz dzieci ? -spytała poruszona.
   -Tak.-odpowiedziała dumnie.-Dwójkę.
   -To wspaniale..-odrzekła smutno i usiadła na progu.-Nawet nie wiesz jak żałuje tych lat.. od kiedy nie mamy kontaktu ?
   -5 lat ?
   -Chyba tak... masz już 24 lata , męża , dwójkę dzieci ...
   -I piekło za sobą , a to najważniejsze.-usiadła obok matki.
   -Nie chcesz mnie znać prawda ?
   -Kiedyś owszem , a teraz ? Teraz pragnę kontaktu z tobą , pragnę aby moje dzieci miały babcię . Rozumiesz ?
   -Na prawdę ?-nie dowierzała.
   -Tak ... Masz tego nie spieprzyć kolejny raz , bo Ci nie wybaczę.
   -Wiem Eliza , wiem . Postaram się !
   -Wyjechał.-powiedziała cicho.-To przez niego to wszystko.
   -Domyśliłam się...
   -Idziemy ? Do środka, opowiesz mi o moich wnukach .
   -Okej.-uśmiechnęła się lekko.
Opowiedziała matce o tym ,że tak naprawdę Sara nie jest jej córką. Powiedziała o swoich wszystkich przeżyciach i o tym jak bardzo cieszy się z życia.
Wieczorem Łukasz zaproponował żonie spacer ulicami Warszawy. Chodzili co mieście rozmawiając o swojej przyszłości. Lecz w końcu rozpętała się burza ... a im ? Im to w ogóle nie przeszkadzało. Uśmiechali się do siebie i dalej kroczyli przed siebie.
   -Widzisz ? Pogoda jest jak nasze życie. Spokojny dzień przerywa piekielna burza ,ale zaraz i tak będzie spokojnie..-mówił Łukasz.-I choćby nie wiem co , musi tak być.
    -Wiesz co kochanie ? -usiedli na murku.
    -Czasami najpiękniejsza prawda to szaleństwo...-


________________________________________________________
                                                                   KONIEC :)

Zdecydowałam ,ze epilogu nie będzie.

    Co chcę powiedzieć....kończę swoje trzecie opowiadanie. Zdziwiłam się ,że jest tak dużo wyświetleń ,komentarzy..codziennie byłam w szoku ! Dopiero pisząc poczułam się doceniona. Każdy komentarz to dla mnie taka chmurka... nawet najkrótsze słowo, sprawiało,że czułam się lepiej. Chociaż otrzymałam też komentarze niezbyt miłe, co mnie trochę ugasiło, lecz nie zniechęciło. Chciałam abyście wiedziały ,że to dzięki wam czuje się w tej chwili jak człowiek , szczęśliwy człowiek.  Mimo ,że miałam czasem gorszy humor , nawet bardzo kiepski , Wy mnie pocieszałyście i wspierałyście.
   Dla mnie ta historia jest wyjątkowa . Zawsze pozostanie w mojej pamięci i nie ukrywam,że pisząc to płacze...Naprawdę. Co ja gadam..w pamięci ? Ona zostanie w moim sercu ! <3 


Chciałabym podziękować osobą, które wspierały mnie komentarzami i razem ze mną tworzyły ten świat :
-Adrianna ,dziękuje Ci z całego serca! Za rozmowę i każdy komentarz ;*
-Monika Goetze, Tobie chciałabym podziękować najbardziej!
-Pyska , Jesteś osobą , jakby podobną do mnie , chciałabym Ci podziękować za Twoje komentarze , które dawały siłę i dają nadal ! Również za rozmowę ;*
-Like it , dziękuje Ci za każdy komentarz! Dzięki Tobie tak naprawdę zaczęłam pisać ;)
-Anna Wielądek , mówiłaś aby nie mówić Ci Anna , więc Aniu :D dziękuje Ci za to ,że komentowałaś każdy mój rozdział ! Dziękuje.
-WildChild09, dziękuje Ci za Twoje komentarze ,ale nie tylko...dziękuje Ci za to ,że Ty piszesz ! Dziękuje Ci z całego serca ,że komentowałaś mój każdy rozdział .
-Truskawkowa, dziękuje Ci za każdy komentarz i miłe słowo ! <3
Chciałabym podziękować również :
-Paula A ,
-Isabell Błaszczykowska,
-Klaudia Kotapka,
-Camilla,
-An ka ,
-Gabi Reus ,
-all,
-Wikuśka Buźka ,
-trampek.
I wszystkim o których zapomniałam . Oczywiście dziękuje każdemu Anonimowi <3
Dziękuje Wam z całego serca ! Ahaaa...


Dziękuje moim dwóm kuzynką - Justynie i Oli !  Dziękuje Wam , bo wiem ,że czytacie :* Wybaczcie ,że zaraziłam was Borussiomanią , ale cóż :D  Dziękuje za wsparcie <3

                                Jeszcze raz dziękuje i czekajcie na moje następne opowiadania , które
            pewnością się pojawią , a tymczasem zapraszam na :
Nic na świecie nie zdarza się przez przypadek.
                                                 UWIELBIAM WAS <3

wtorek, 7 maja 2013

Rozdział 53.

    Następnego dnia Eliza zaczęła myśleć nad swoim własnym życiu. Może jednak jechać na ten pogrzeb? Może faktycznie to dobra opcja. Rodzony brat...całe dzieciństwo razem . Może napotka tam swoją matkę i ojca... U ciotki Ireny była z Łukaszem nie dawno i dowiedziała się ,że matka Elizy zaczęła wszystko od nowa...zmieniła się.
    Eliza uroniła łzę... a po chwili zaczęła ryczeć! Wszystko wróciło... uśmiech brata i jej... wesołe dzieciństwo, czas w którym wszystko było prostsze...Powrócił ten obraz , obraz szczęśliwej rodziny. A teraz ? Teraz jej nie ma.   Elizę zaczął nękać kac moralny...może gdyby postarała się mu pomóc. Może wszystko byłoby inaczej.
   24 letnia Eliza przestała panować nad emocjami i jednym ruchem ręki zbiła szklankę. Prócz niej w domu nie było nikogo...Łukasz zabrał dzieciaki na plac zabaw. Młoda kobieta upadła na podłogę tuż obok stłuczonego szkła. Schowała twarz w dłoniach i zaczęła intensywnie ronić łzy.  Coś w niej pękło. Właśnie teraz zaczęła wychodzić na wierzch spaczony czas w którym była zagubioną nastolatką.
-Nieee , tak nie będzie.-powiedziała sobie w myślach.
   Podniosła się z podłogi i ostrożnie poszła do łazienki. Przemyła twarz zimną wodą , oparła się o umywalkę i zaczęła przyglądać się swoim nogą...z nadzieją ,że coś się zmieni , poprawi.  Po chwili popatrzyła w lustro. Miała rozmazany tusz do rzęs na policzkach. Wyglądała trochę jak smutny , ładny i kobiecy- klown. Uśmiechnęła się mimowolnie i zaczęła przemywać oczy płynem do demakijażu.  Zdecydowała ,że weźmie prysznic ,aby poczuć się rześko. Ustawiła zimną wodę i delektowała się przyjemnym chłodem. Po kilku minutach wyszła i ubrała spodnie od pidżamy oraz rozciągniętą bokserkę. Włosy spięła w koka . Tak było jej najwygodniej. Włączyła sobie utwór Ryska Riedela, czyli znanego w Polsce zespołu,Dżemu -Listy do M. Ta muzyka nastrajała pozytywnie, więc od razu jej wyraz twarzy stał się inny. Bardziej pogodny... Zaczęła odkurzać ,aby zapomnieć o wcześniejszym załamaniu. W taki sposób wysprzątała cały dom ,pomijając pokój Sary,a później poszła do siłowni i zaczęła ćwiczyć na bieżni. Gdy skończyła, była zmęczona , tak cholernie zmęczona...poczuła że żyje. Opadła na kanapę w salonie i spojrzała na ich rodzinne zdjęcie. Ich to znaczy jej , Łukasza i dzieciaków. Uświadomiła sobie ,że musi chronić swojej rodziny za wszelką cenę!  W pewnym momencie usłyszała dźwięk otwierających się drzwi. Domyśliła się ,że to Łukasz z dziećmi. Jej  domysły potwierdziły ciche rozmowy Sary z Łukaszem. Franek tylko wydawał z siebie dźwięki zadowolenia. Chwilę później znaleźli się przy niej. Sara miała dla Elizy mały bukiecik kwiatków ,które pewnie zakosili komuś z ogrodu. Na twarzy młodej matki i żony pojawił się duży uśmiech.  Łukasz trzymał w dłoniach jeszcze większy , tym razem kupiony w kwiaciarni bukiet krwisto czerwonych tulipanów.

   -Kochani dziękuje Wam.-wyściskała swoich najbliższych. -Jesteście wspaniali.-powiedziała  pełna szczęścia.
   -To ty jesteś wspaniała.-szepnął jej do ucha.
   -Kocham Was .-rzekła do całej rodzinki.-Saruś gdzie idziecie ?  -zobaczyła ,że Sara idzie do pokoju, a za nią małymi kroczkami przemieszcza się 1,5 roczny Franuś.
   -Bawić się!
   -No dobrze.-zaśmiała się i spojrzała na męża.-Łukasz...

   -Tak ?
   -Jedziemy na pogrzeb ! Do Polski .-oświadczyła bezkompromisowo.
   -Wiedziałem,że zmienisz zdanie...-spojrzał jej w oczy.-Zbyt dużo znaczy dla ciebie rodzina,abyś tak oschle traktowała tą z Polski. Dlatego Cię kocham.-musnął jej usta .
   -Myślałam nad tym..-wyznała.-Muszę tam jechać , muszę.
   -Wiem kochanie , ciocia Irenka dzwoniła do mnie...-powiedział.-Pogrzeb jest pojutrze o 14.
   -Jesteś kochany..-pocałowała go namiętnie w usta.-Ale nie pojedziemy jutro bo muszę iść na plan reklamy. 

   -Wiem , sprawdzałem loty, mamy o 10 właśnie pojutrze.-powiedział.
   -A z kim zostawimy dzieciaki ?
   -No nie wiem... załatwimy jakąś opiekunkę.
   -Racja.-uśmiechnęła się.-A co robimy dzisiaj ? -spytała.-Oojoj , muszę iść zrobić coś do jedzenia , bo pewnie jesteście głodni...
   -Trochę.-zaśmiał się.-To ja idę do moich maluchów.
Łukasz był dumny ze swojej żony. Wiedział ,że dla niej rodzina jest ważna i mimo ,że jej brat skrzywdził ją nie raz ona i tak go kocha , nawet teraz kiedy nie żyje. Sam nie wiedział jakby postąpił w jej przypadku. Nie byłoby mu łatwo.
 Piszczek otworzył drzwi do pokoju Sary i wszedł , ledwo przemieszczając się pomiędzy porozrzucanymi zabawkami po całej , lub większej części podłogi.
   -Córko , nie myślałaś aby trochę posprzątać w Twoim koloseum ?-powiedział całkiem poważnie.
   -Tak jest lepiej , nie ljubie sprzątać !
   -Ale trzeba sprzątać , bo się utopisz w tych śmieciach...
   -To nie śmieci !
   -A tam pod łóżkiem ? Te puste opakowania po krakersach i paczki po żelkach ? Saraa..
   -No jejciu...
   -Trzeba posprzątać , bo męża nie znajdziesz !
   -Pleciesz głupoty tatuś , jakoś  
Ömer mnie lubi...-uśmiechnęła się przebiegle.-On tez ma syf w pokoju..
   -Rany boskie...-Piszczek złapał się za głowę.-To wtedy byście się dobrali...
W tym samym momencie usłyszeli wołanie Elizy, która zaczęła wołać ich na obiad. Oni posłusznie poszli do kuchni. Na stole czekał już na nich gotowy kurczak.
___________________________________________________
Omer , czyli synek Nuriego ;D
Jutro ostatni ;< Jest mi przykro...ale niestety muszę skończyć.
Bierzcie udział w ankiecie , bo wtedy będzie mi łatwiej wybrać głównego bohatera *-* Do tej pory najwięcej głosów ma Marco ,ale jeszcze wszystko może się zdarzyć :D
Dziękuje Wam i pozdrawiam ;3

poniedziałek, 6 maja 2013

Rozdział 52.

   Przez ostatni tydzień Łukasz pokazywał się z jak najlepszej strony.  Zmienił się ... nie oskarżał już Elizy , wiedział ,że może jej ufać . Był naprawdę kochanym mężem i ojcem .  Można było powiedzieć,że ten incydent nauczył go wielu rzeczy , przede wszystkim ,że w jedną sekundę można zniszczyć sobie życie.
   Dzisiejszy dzień mieli spędzić w domu. Łukasz miał wolne, więc zaproponował ,aby zaprosić Kubę. Eliza przystała na ten pomysł. W między czasie sprawdziła pocztę. W końcu się doczekała odpowiedzi w sprawie kastingu na główną rolę w reklamie kosmetyków Playboy.
   -Jestttt ! -krzyknęła na cały dom.-Udało się ! Udało , udało ! -skakała po kanapie.
   -Ale co ?-zapytał niepewny Piszczek.
   -Już niedługo zobaczysz swoją żonkę w reklamie Playboya !
   -W reklamie czego , przepraszam ?!-wytrzeszczył oczy.
   -W reklamie kosmetyków matołku.-zaśmiała się.-Patrz muszę zadzwonić ...
   -Cieszę się z twojego sukcesu , kochanie.-dał jej całusa w policzek i uśmiechnął się beztrosko.-Piękna jesteś...
   -Dziękuje myszaku.-zmierzwiła jego włosy.-Idę do Franka , bo nie wiem co robi...
   -Dobrze, ja idę bo Kuba chyba przyjechał . Muszę mu bramę otworzyć...
   -Łukasz ! Mówiłam Ci ,żebyś dał mu ten pilot do bramy , bo biedaczek musi czekać.
   -Zapominam..
Łukasz poszedł otworzyć przyjacielowi bramę. Po niecałej minucie Kuba stał już tuż przy nim z dziwnym wyrazem twarzy. Jakby miał jakieś pretensje.
   -Powiedziałeś jej ?
   -Jeszcze nie.. nie chcę ,aby się martwiła na zapas.
   -Na jaki zapas chłopie ? Musisz jej powiedzieć chłopie.-uświadomił go.
   -Przecież wiem ... ale nie teraz.
   -A kiedy niby ? Najwyższy czas.
   -Nie chce jej psuć humoru... własnie dostała jakąś role w reklamie.
   -Nie kolego, idziesz teraz i mówisz! Przecież ona nigdy nie była do niego przywiązana...
   -Jednak brat to brat...

   -Przecież ona nawet nie zechce tam pojechać. Ale wiedzieć musi !
   -Dobra , chodź powiem jej. -uległ .
Dwaj weszli do domu i skierowali się do salonu , gdzie siedziała Eliza przeglądając umowę , którą wysłał jej producent reklamy. Łukasz czuł dziwne zmieszanie , bo nie wiedział jak jego żona zareaguje na taką wiadomość.
    -Eliza , mam dla ciebie dosyć dziwną wiadomość...
    - Co takiego ?-przerwała mu.
   -Chodzi o twojego brata ...on nie żyje...właśnie wczoraj popełnił samobójstwo.-powiedział cicho.
   -Ah...-dojrzeli jej tymczasowe zmieszanie.
   -Wszystko ok ?-zaniepokoił się Błaszczykowski.
   -Tak , tak..po prostu jestem dosyć zdziwiona... i to boli. Sami rozumiecie, jedyny brat.
   -Rozumiemy Elizka , będzie dobrze tylko nie płacz .-Łukasz ją przytulił.
   -Wiecie co ? Obiecałam sobie jakieś 5 lat temu ,że nigdy więcej nie będę płakać z powodu moich rodziców i brata. Mam ciebie, dzieciaki i tych wariatów , którzy spędzają w naszym domu więcej czasu niż w swoich.-uśmiechnęła się lekko.-A wiadomo , dlaczego to zrobił ?
   -Był nie tyle co niepoczytalny ,ale zaćpany i trochę zagubiony. Ścigali go , żeby oddał pieniądze za narkotyki. Nie do końca również jest pewne czy nie miał innych konfliktów z prawem.  

   -On w ogóle był lewy jakiś.-burknęłam.-Ale koniec tematu , okej ?
   -Jasne, chciałem po prostu abyś wiedziała...
   -To ja chciałem .-wtrącił się Kuba , który właśnie wyjadał Piszczkom winogrono. -Ty byś zataił.
   -Bo nie chciałem ,abyś się denerwowała.-Łukasz zwrócił się do Elizy.
   -Dobra , chłopcy co powiecie na to ,abym upiekła jakieś ciasto ?
   -No jasne ,że tak ! -ucieszył się Kuba.-A gdzie dzieciaki ?

   -Bawią się w pokoju.
   -Nie trzeba ich pilnować ?

   -Sara jest duża ,a Franuś krzywdy sobie nie zrobi. Jest grzeczny ,a w razie czego drzwi są otwarte.
   -To fajnie. Ja czekam na to ciasto-zaśmiał się.

Łukasz przez resztę  dnia zastanawiał się czy Eliza może nie chciałaby jechać na pogrzeb swojego brata. W sumie wypadałoby iść. On sam wybrałby się. Zobaczył jednak jak szorstko Eliza reaguje na słowo 'brat'. Postanowił zostawić tą sprawę.
__________________________________
Taki jakiś dziwny @.@
Dziękuje za komentarze ! 

A tak na marginesie to ... następny rozdział to rozdział 53 , czyli przed ostatni.
Skończę to opowiadanie , bo nie wiem już o czym pisać ... Nie wiem jeszcze czy zakończę to happy endem czy może w sposób dramatyczny , na każdą z opcji mam jednak pomysł.
Pozdrawiam ;3

sobota, 4 maja 2013

Rozdział 51.

       Eliza wstała jako pierwsza. Ubrała się , uczesała i umalowała. Zostawiła Robertowi na stole karteczkę ,że idzie na spotkanie z Łukaszem. Postanowiła się z nim spotkać , ponieważ już nie wytrzyma tego napięcia. Dla niej musiało być przejrzyście. Albo są razem , albo nie. Z tą różnicą ,że ona nie będzie potrafiła mu od razu wybaczyć...O kochaniu nie było mowy , bo ona kochała go całym swoim sercem i nadal kocha ... z każdą sekundą coraz bardziej. Przyczynia się do tego świadomość ,że może go stracić..
Wyszła z domu Roberta i udała się do parku. Wcześniej SMS-owali i ustalili właśnie ,że spotkają się w miejskim parku.  Eliza kroczyła pewnie po granitowym chodniczku. Dookoła nie było nikogo prócz niej i starszej pani siedzącej na ławeczce.  W końcu ujrzała postać Łukasza wyłaniającą się zza rogu . Mimowolnie się uśmiechnęła. I zbliżała się do męża. Nagle podbiegł do niej wysoki typ w kapturze i zaczął wyrywać jej torebkę.
     -Odpieprz się !! -krzyczała i nie chciała puścić swojej torby. W pewnym momencie straciła równowagę. Upadła na ziemie i uderzyła głową o bruk. Mimo to nie straciła od razu przytomności. Zrobiło jej się ciemno przed oczyma...widziała rozmazany obraz. Ujrzała sylwetkę Łukasza jakby przez mgłę. Schylił się do niej i krzyczał coś...
    -Elizaaaa ! Otwórz oczy !- wydzierał się.Potrząsał nią , aby tylko nie zasnęła.-Kurwaa..-klął.
Szybko wyciągnął telefon i zadzwonił po karetkę pogotowia. Miała zjawić się za kilka minut.I tak też było. Zjawili się po trzech minutach , pewnie dlatego ,że szpital był kilkaset metrów od parku. Łukasz był cały roztrzęsiony. Gdy zabrano Elizę , sam pobiegł do szpitala i podążał za lekarzami , którzy właśnie próbowali ocucić jego żonę.
   -Pan jest mężem ?-zapytał jeden z pracowników przychodni.
   -Tak ! Proszę mi powiedzieć co z nią ?!
   -Jest stabilnie , mniemam ,że wstrząśnienie mózgu.
   -Czyli będzie dobrze ?
   -Proszę się nie martwić i  wrócić do domu.-poprosił.-Niech pan poda mi numer telefonu.
   -Dobrze.-Łukasz grzecznie napisał mu cyfry na kartce.-Mam tak sobie iść ?
   -Tak, przecież mają państwo dzieci , niech się pan nimi zajmie . Z żoną będzie wszystko dobrze, bynajmniej mam taką nadzieję.
   -Dobrze , niech pan dzwoni !-przypomniał mu.
Piłkarz opuścił szpital. Poszedł do domu i uświadomił sobie jak bardzo zaniedbał swoje dzieci.  Postanowił iść do Lewego i się z nim pogodzić ... chciał zgody . W jego domu zjawił się po kilku minutach.
    -Cześć..-odezwał się cicho do Roberta.
    -Łukasz !-ucieszył się.-Miałem nadzieje ,że przyjdziesz...ale gdzie jest Eliza?
    -W szpitalu ..
    -COOOOO? Pobiłeś ją ? Ty chuju jebany ! Zaraz Ci pokaże !
    -Spokojnie ! To nie ja ... jakiś gówniarz chciał zajebać jej torebkę , upadła...i sam wiesz..

    -O matko... przepraszam .-wypowiedział.-Wejdź.
    -Robby to ja przepraszam . Wybacz mi stary.
    -Ja nie byłem na ciebie zły.-przytulił swojego przyjaciela.-Dzieciaki są w salonie.
    -Dzięki.-powiedział i ruszył do salonu. Zobaczył tam wesołą Sarę i Franka. Oglądali Kubusia Puchatka. -Hej maluchy !
    -Tataaaaaaaaaaaaaa-krzyknęła radośnie Sara i podbiegła do niego aby się przytulić.

    -gbllluuurllll-bełkotał Franuś.
    -Moje kochane ! Idziemy do domciu ?
    -A gdzie Eliza ?-zapytała dziewczynka.
    -W szpitalu... upadła i boli ją głowa.-wyjaśnił jej.-Roberrrttt !
    -Tak ?
    -Zabieram moje szkraby !-zasmiał się.
    -Ty egoisto !-wybuchł śmiechem.-Idę po wózek Franka.
Chwilę później przyszedł z wózkiem i włożył do niego syna swojej przyjaciółki. Łukasz pożegnał sie z Lewym i poszedł z synem i córką do ich domu. Sara nie ukrywała swojego zadowolenia.
Spędzili razem wspaniałe popołudnie. Ugotowali nawet razem obiad. Po 16 do Łukasza zadzwonił doktor , który zapytał czy może przyjechać do żony. Ten oczywiście się zgodził. Poczekał chwilę na Roberta który obiecał zaopiekować się dziećmi. Łukasz czym prędzej popędził do szpitala. Wszedł do recepcji, a doktor Lann sam go wyłapał z tłumu.
    -Witam ponownie.-powitał go.-Pozwoli pan za mną.
    -Witam, oczywiście.
Łukasz szedł za lekarzem aż do sali numer 34 .
    -Może pan wejść , uprzedzam ,że żona nie jest w dobrym nastroju.
    -Nie szkodzi...chcę ją zobaczyć po prostu.
    -Jest mały problem.
    -Jaki ?
    -Kobieta nie pamięta prawdopodobnie kilku incydentów , które ostatnio się wydarzyły.
    -Jak to ?
    -No normalne przy wstrząśnieniu mózgu. Pańska żona może mieć nudności oraz zaburzenia równowagi ...
    -A kiedy będzie mogła wrócić do domu ?
    -Wszystkie potrzebne badania już jej zrobiliśmy , wiec może opuścić szpital dziś  pod warunkiem ,że zgłosicie się jutro do kontroli.
    -Oczywiście.
Łukasz wszedł do sali w której siedziała Eliza. Była blada , ale nie stwarzała widoku jakiejś poturbowanej pacjentki.
    -Eliza...-wyszeptał przejęty.-Jak się czujesz ?
    -Łukasz ? Przecież Ty mnie ...pokłóciliśmy się.
    -Pamiętasz to ?
    -Tak.
    -Przepraszam Cię kochanie... nie potrafię bez ciebie żyć. Wybaczysz mi ? Jestem idiotą wiem o tym...ale dopiero dzisiaj zdałem sobie sprawę ile dla mnie znaczy rodzina...
     -Wiem,że mnie kochasz , ja też Cię kocham ...ale czy będzie tak jak zawsze ?
     -Ja zrobie wszystko abyśmy byli szczęśliwi...po prostu Cię kocham nad życie.
     -Boję się...
     -Czego ?
     -Jutra.Przytul mnie.-wyszeptała .
________________________________________________________

I jest 51... :)
Mogę się wyżalić ? Dziękuje...
Macie czasami takie przemyślenia ,że nie wiecie co będzie jutro? Że może się nie udać ? Ja tak mam codziennie... Jestem przerażona. Nie śmieje się i w ogóle jestem bez życia. Chciałabym z kimś pogadać ,ale nie mam z kim. Bo najbliższa osoba jest teraz 300 km ode mnie. Jestem teraz u babci i chcę już stąd jechać ! Mam takie doła ,że mam wszystko w dupie !
Nie jedna osoba powiedziała by - pogadaj z rodziną . O czym mam z nimi gadać ? Nikt mnie nie rozumie ! Chciałabym raz usłyszeć -Izaa rozumiem Cię mam tak samo... albo chociaż -Nie wiem jak to jest bo nigdy nie byłem w takim stanie ,ale będę Cię wspierać. Chciałabym słyszeć to a nie śmiech. Naprawdę . Bycie nieakceptowanym przez większość boli jak cholera. Mówią mi ,że jestem inna .. nie wiem jak to interpretować . Ja uważam ,że jestem raczej z tego innego świata...'jestem stamtąd czyli  znikąd , nie ma mnie.'

Może i jestem nienormalna , bo pisze takie rzeczy obcym osobą ,ale wiecie co ? dobrze mi z tym , bo może Wy postaracie się mnie zrozumieć..
 
Pozdrawiam .


środa, 1 maja 2013

Rozdział 50.

   Elizka obudziła się wyspana i wypoczęta. Jakby zapomniała o wszystkich problemach i zmartwieniach. Gdy tylko otworzyła oczy wstała z łóżka i poszła uchylić okno.  Pokrzątała się jeszcze po gościnnej sypialni. Chwilę później do pokoju wparował Lewy z uśmiechem na twarzy.

  -Siema , siema moja droga ! -zawołał uradowany .
  -Hej , Leniwy !
  -Ja leniwy ? Ja śniadanie z Sarą zrobiłem i Franka nakarmiłem !
  -Cooo? To która jest  godzina ?
  -Tak po 13 .-uświadomił dziewczynę.-Tak słodko spałaś...
  -Dobra dobra ! -zaśmiała się.-Robert dziękuje Ci z całego serca ,że mi pomagasz.
  -Nie ma za co.-uśmiechnął się jedynie.-Chodź jeść , bo zaraz będziemy robić obiad.-zaśmiał się.
  -No super !

Eliza zjadła śniadanie i postanowiła zadzwonić do Agaty ,aby zobaczyć jak wygląda sytuacja u Łukasza. Miała pewne obawy co do tego. Bała się , że Piszczek zażąda rozwodu , ale przecież to taka błaha sprawa..Zamartwiała się tym z minuty na godzinę . Jej obawy powiększały sie gdy nie otrzymywała od Łukasza żadnych oznak życia. To zjadało ją od środka mimo to starała się być silna i nie okazywać swojej słabej psychiki.
Poszła do synka i przebrała go i jeszcze raz nakarmiła. Kiedy była sama w kuchni , dołączyła do niej córka Piszczka.

   -Eliza... tęsknie za tatą..
   -Ja też tęsknie...niedługo się pogodzimy i będzie dobrze.-uspokajała małą.   -Mhm..-westchnęła jedynie i poszła do Roberta , który zawzięcie naprawiał kosiarkę w ogrodzie.

Eliza postanowiła w końcu wykonać połączenie do przyjaciółki ,która miała opowiedzieć jej co właśnie dzieje się z Łukaszem. Dziewczyna oparła się o blat w kuchni i wybrała numer do Agaty.

   -Hallo?
   -Aguś ? Cześć , Eliza mówi..
   -Kochanieee ! Elizka moja kochana ! Pewnie dzwonisz ,aby zapytać co z Łukaszem... Moja droga , nie wiem.-powiedziała.
   -Jak to ? Co z nim ?-wystraszyła się.
   -No nie wiem , wziął Kubę i pojechali gdzieś dzisiaj rano.
   -Ahm..
   -Ooo wilkach mowa ! Właśnie wjeżdżają do garażu..
   -To świetnie , wypytaj i obczaj , a ja zadzwonię za 5 minutek.
   -Dobrze, to do usłyszenia !-powiedziała radośnie.

Eliza choć trochę zawiedziona, uparcie czekała to pięć minut ,aby dowiedzieć się czy znaczy coś jeszcze dla Łukasza . Czy jest ważna dla niego.

    -Mała, co robisz ?-wparował Robert.
    -Zaraz dzwonie do Agaty , żeby mi powiedziała co Łukasz robi.
   -Okej .-usiadł naprzeciw niej.-Musimy pogadać...
   -Tak ? -nie do końca wiedziała co ma myśleć.
   -Nie mogę patrzeć na ból w twoich oczach ...no nie mogę ! Jak już się pewnie domyślasz czuje coś do ciebie ...i wiesz ,że chciałbym abyś była dla mnie kimś więcej niż przyjaciółką...
    -Do czego dążysz ?-przerwała mu.
    -Nie mogę patrzyć jak budzisz się bez niego i cierpisz , bo niema go tutaj. Kocham Cię , wiesz o tym tak ? No właśnie w tym problem ... Musisz jechać do niego i z nim pogadać ! Rozumiesz ? -mówił spokojnie , choć był cały w nerwach.
    -Nie wiem czy chcę , nie potrafię mu od tak wybaczyć!.

    -Wiemy ,że tego chcesz ! Zadzwoń do Agaty, a później do Łukiego .
    -Mhm.-mruknęła i wyjęła telefon po czym wybrała numer do Agi.-No i jak ?
    -Pije whisky w gościnnym.-powiedziała krótko.
    -Czyli jest zły ?
    -Tak . Mówi cały czas ,że jest idiotą.. musisz z nim pogadać.
    -Jutro...powiedz mu ,że jutro do niego przyjdę i ma się zachowywać jak człowiek !
    -Dobrze , pa kochanaaa !-rozłączyły się .
_____________________________________________
Proszę ;3
Pozdrawiam i dziękuje ;3