Eliza obudziła się w świetnym humorze. Postanowiła zacząć wszystko od nowa . Wzięła relaksującą kompiel i wyszła z łazienki w poszukiwaniu ubrań . Założyła króciutkie szorty , były prawie jak majtki . Do tego koszulkę klubową BVB , która był na nią za duża.
Wyglądala przeuroczo . Zrobiła zakupy i wzięła się do robienia obiadu.
Zjadła ugotowaną przez siebie zupę jarzynową i usiadła przed laptopem w oczekiwaniu na któregoś z przyjaciół na skype. Siedziała pół godziny , aż w końcu Kuba zrobił się dostępny. Od razu do niej zadzwonił.
-Elizuuu-krzyknął .
-Hej Kuba.-powiedziała spokojnie.
-Co tam ?
-Nic , siedze , a u ciebie ?
-Też spoko . -uśmiechnął się.-Spodziewaj się gościa.-rzekł tajemniczo.
-Jak Wiki i Gabi mają zamiar tu przyjechać to powiedz im ,że ich nie wpusze !-krzyknęła.
-Nie , nie one . -powiedział.-Też bym ich nie wpuścił.-zaśmiał się.
-To kto ?-zmrużyła oczy.
Rozmowę przerwał im dzwonek do drzwi.
-OOO być może to ten gość.-ucieszył się Kuba.
Dziewczyna poszła otworzyć. Jej oczom ukazał się właśnie on... Sama nie wiedziała co ma powiedzieć. Była zaszokowana , że przyjechał za nią do Polski. Uśmiechnęła się lekko.
-Wejdź...-otworzyła szerzej drzwi.
-Przepraszam , to nie tak miało wyglądać ...
-A jak ?-zapytała.
-Sam nie wiem.-odpowiedział .-Na pewno nie tak.
-Nie wiem co mam o tym myśleć...-zaprowadziła go do salonu.
-Wczoraj mnie kochałaś , dziś chcesz o mnie zapomnieć ?-zapytał cicho ...
-Łukasz ja Cię kocham.-odparła.-Tylko nie wiem czy Ty czujesz do mnie to samo ...
-Eliza oczywiście !-uśniechnął się.
-To czemu wczoraj ...
-Nie wiem , ogłupiałem zrozum...-zrobił minę szczeniaczka.
-Nie myśl ,że ci od razu wybaczę .-powiedziała obojętnie.
-Wiem o tym .-poczuł skurchę.-Wrócisz ze mną ?
-Nie .-rzuciła krótko.
-Jak to ?
-Normalnie , złap to w końcu . Zostaje tutaj , przynajmniej na dwa tygodnie .
-Ale..
-Widzisz ? są rzeczy nad którymi nie masz władzy.
-Przepraszam ..
-Wybaczyłam Ci , ale musisz trochę pocierpieć.
-Tak wiem.-spuścił wzrok.-Jutro będzie lepiej ...
-A ty znowu z tą filozofią małego dziecka ?
-Elizka , ja się tylko pocieszam .
-Dobra , dobra ... do zobaczenia.-wyprosiła go z domu.
-Pamiętaj ,że cię kocham.-powiedział na 'do widzenia''
-Też cię kocham , ale daruj sobie te czułości.
A więc , skończyło się tak jak chciała . Za tydzień wróci do Łukasza , bo bardzo go kocha . On to rozumie. Oczywiście będzie z nim rozmawiać na skype. Eliza korzystając z okazji udała się w odwiedziny do brata.
Ich mieszkania były na tym samym osiedlu. Droga trwała 5 minut . Eliza zaczęła pukać do drzwi. Nikt nie otwierał więc nacisnęła na klamkę. Drzwi były otwarte więc weszła do środka. Pokierowała się w stronę kuchni . Zobaczyła swojego brata ... leżał oparty o meble ... był pijany w trzy dupy ... Lecz tu chodziło już bardziej o ulazeżnienie od alkoholu , a nie o świętowanie czegoś . Na około niego walały się buteli po pustym piwie , winie i wódce.
Eliza poczuła się strasznie
-ZNOWU SIĘ STOCZYŁEŚ ?! ZNOWU PIJESZ ?! -krzyczała.
On otworzył tylko oczy i uśmiechnął się bezczelnie. Był całkiem nie świadomy tego co robi.
Elizka ruszyła przed siebie . Prosto do swojego mieszkania. Rzuciła się na łóżko ... lecz błyskawicznie wstała i poszła do łazienki ... znalałaza coś ostrego ... chyba była to jakaś maszynka do golenia , nie wiadomo ...
Nacięła sobie skórę , lecz krew nawet nie spływała , wiadomo za małe ostrze , pobiegła do kuchni , znalazła jakieś pieprzone kawałki metalu. Teraz mogła sobie ulżyć ... nacięła jedną , potem drugą żyłę wzdłóż. Krew zaczęła spływać po jej nadgarstku. Poczuła się słabo , więc przestała już nacinać ciało. Zatamowała krew . Poczuła się lepiej . Jakby jej ulżyło.
Serce pękło na pół , a teraz jakby się regenerowało.
Może widziała tylko to co chce widzieć , ale wszyscy wokół ją olali i rozczarowali.
Chciała mieć kogoś przy sobie , a teraz była całkiem sama .Jednak było jej dobrze ... czuła słodki ból , który stał się ukojeniem jej cierpień.
Następnego dnia , wszystko wróciło to tak zwanej normy. Jeżeli normą można było nazwać kiepski humor i lekką depresje . Mimo to była szczęśliwa ,że zobaczyła wczoraj brata . Pominęła fakt ,że był pijany jak świnia i to przez niego się poraniła. Ważne ,że go zobaczyła . To był dla niej jedyny plus. Weszła na skype'a i zobaczyła ,że Łukasz jest dostępny . Chciała zadzwonić ,ale duma jej na to nie pozwoliła. Poczekała około 5 minut i Piszczek sam zadzwonił.
-Hej.-uśmiechnął się .
-No hejka .-odwzajemniła gest.-Jak tam ?
-Smutno mi bez ciebie.-uśmiech zszedł z jego twarzy.-Tęsknie.
-Rozmawialiśmy już o tym.
Łukasz tylko westchnął . Ale po chwili uśmiechnął się pod nosem. Coś kombinował .
-Kotku , ja uciekam na trening .-powiedział uśmiechając się.
-To pa.-powiedziała cicho.
Rozłączyli się i wrócili do codzienności. Eliza zaczęła czuć ,że ręka zaczyna ją szczypać i boleć. Wzięła lek przeciwbólowy i wyszła do koleżanki , która mieszkała 3 bloki dalej.
Opowiedziała jej wszystko , i zrobiło jej się lepiej . Zrzuciła z siebie ciężar przeżytych zdarzeń. Rozmowa z koleżanką ją uskrzydliła. Ucieczka od problemów była jednak złym wyjściem . Teraz nawet nie ma się do kogo przytulić.
________________________________
Chciałabym wam powiedzieć ,że miałam prawie zawał :D Wchodzę na bloga a tu ''NIE ZNALEZIONO BLOGA '' a ja w szał wpadam. Normalnie tak się wkurzyłam . Ale teraz już jest dobrze.
Jak rozdział ? Oceńcie sami . Wiem , wiem ...żyletki , krew , nastolatki ...przereklamowane ? Jak dla mnie , nie.
A WY CO O TYM SĄDZICIE ? :