Powered By Blogger

piątek, 5 kwietnia 2013

Rozdział 37.


                                                         `Spijam słowa z Twoich ust , bezwarunkowa miłość <3

          Łukasz wybrał się na  trening , który rozpoczynał się o 11. Jak zwykle zjadł śniadanie , spakował torbę i pożegnał się z Elizą i Sarą.  Wsiadł do samochodu i ruszył na Signal Idunę Park. Był przed czasem jak połowa jego kolegów z drużyny. Razem z chłopakami poszedł do szatni się przebrać.

-Chłopaki , muszę kupić nowy dom.
-Co ? Czemu ? -zaciekawił się Ilkay.
-Sara uparła się na kucyka ... Poza tym ten jest za mały.
-Jak za mały ? Po co ci większy ?  Jeju w dwójkę mieszkacie.
-No właśnie nie . Sara mieszka z nami i Eliza..
-Cooooo? 
-Nosz kurdę wygadałem się...-zaśmiał się.-No Eli jest w ciąży. 
-Oooo stary ! Gratuluję ! - Ilkay przybił piątkę z Piszczkiem. 
-Rany nie wierzę . No to musisz , kupić ten dom ...
-Wiem ,że muszę ... Tylko nie wiem gdzie . Jak myślicie ?
-No jak ? w Dortmundzie ! -krzyknął Marco.
-W Amsterdamie geniuszu.-zaśmiał się.-Ale mi chodzi na jakim osiedlu i to...
-Obok mojego domu jest do sprzedania całkiem duży dom.  Z ogrodem . - powiedział Marcel.
-Ale mi trzeba dom ze stajnią dla kucyka ...-oznajmił śmiejąc się.
-Przecież można wybudować.
-Za długo potrwa.
-A wiem już ! Przecież na ulicy Svena jest taki dom . Moja mama zajmuje się sprzedarzą nieruchomości , więc to ogarniam .- oznajmił Moritz.
-Oooo Mo ! Z nieba mi spadasz ! -ucieszył się Łukasz.-Możemy pogadać z nią dzisiaj ?
-Jasne !  Po treningu pojedziemy .-zgodził się Leitner.
 Trener zawołał chłopaków na siłownie , a następnie zaczęli trening . Nna początku biegali , a później zrobili kilka ćwiczeń .  Na koniec rozegrali mini mecz. Zadowoleni z świetej zabawy zeszli do szatni po dwugodzinnym treningu.  Mario i Marco jak zwykle wygłupiali się z Leo i Moritzem . Kuba zaś za wszelką cenę próbował pokazać ,że jest starszy i próbował uspokoić młodych kumpli. Nie dawał rady . Wzbudzał jedynie śmiech innych kolegów . Mats tarzał się na podłodze widząc ten teatrzyk.
-To idziemy Mo ?! -krzyczał Łukasz , widząc ,że Morizt go nie słucha.
-Aaaa no faktycznie... Leo sorry , ale Cię opuszczam .-zaśmiał się.-Siema ludzie !
-Sieeeeeeeeeeema.-odpowiedzieli im.
      Łukasz wraz z Moritzem pojechali samochodzem Piszczka pod dom Leitnera. Tak ... mieszkał z mamą oraz tatą. Mo zaprosił Łukasza do środka .
-Jestem już jakby coś ! -krzyknął młody Leitner.
-Dobra , synek ! -usłyszeli głos kobiety.
-Mamo , mamy sprawę.-zaczął Mo , wchodząc do kuchni w której siedziała pani Leitner. 
-O widzę ,że kolegę przyprowadziłeś.-uśmiechnęła się do Łukasza.-O co chodzi ?
-Wiesz , Łukasz chciałby kupić dom , tam na osiedlu , gdzie mieszka Marcel.
-Naprawdę ? A o jaki dom Ci chodzi ?-zwróciła się do Piszczka.
-Musi być dosyś duży i najlepiej z jakąś stajnią za domem, wiem że to nierealne ,ale cóż.-zaśmiał się.
-Jak nierealne ? Mój synek , dobrze mówi , ten dom jest idealny ! -okrzyknęła.-Widzisz , jakbyś ty piłkarzem nie został to byłbyś dobry w te klocki.-pochwialiła syna.
-Mamo... błagam Cię..
-No co ? Prawdę mówie.-zaśmiała się.-No to wracając do domu... Musisz jechać obejrzeć dom . Nawet teraz , bo mam wolną chwilę. 
-A to nie będzie problem ? 
-Skąd ! Mam klucze .-uśmiechnęła się. 
-Świetnie ! -ucieszył się .-Możemy jechać , Mo jedziesz ? 
-Jasne ! I takbym się nudził.- zaśmiał się.-A kiedy kupisz  tego konika ?
-A co chcesz być jak mała królewna i jeździć na kucyku ? -spytał rozbawiony obrońca BVB.
-Nieeee.-zaprzeczył.-Ale tak bym sobię popatrzył...
-Nie wiem kiedy ... może jutro po treningu . A z resztą muszę przecież kupić ten dom , a potem myśleć o koniu .-zaśmiał się.-Jeszcze muszę po rzeczy Sary jechać .
-To nie problem .-wzruszył ramionami.-Marco z  Mario pojadą . I tak pewnie im się nudzi...
-No nie wiem.. oj tam ! Dzwoń i mów.-rozkazał Mo.-Dobra ja zadzwonie...
-Dzięki.-uśmiechnął się .-To jedziemy ? -zapytał widząc gotwą matkę Mo.
-Tak , jasne.-pokiwała głową i ruszyła w stronę drzwi. Chłopaki podążyli za nią i poszli do samochodu , a pani  Leinter zamknęłą drzwi na klucz.  Chwilę później byli już w drodzę do ów domu.  Nie było daleko. Może 3 kilometry od domu Leinterów. Mimo to droga potrwała dobre 15 minut. Powodem długotrwałej jazdy były korki . Trzeba było przejechać przez jedną ulice centralnego Dortmundu . O te godzinie było to bardzo trudne. Ostatecznie dojechali na osiedle .  Pani Leinter wskazała na ogromny dom . Naprawdę piękny. 
Łukasz popatrzył na dom z iskierkami w oczach . Wysiadł i pokierował się do furtki . Szedł za matką Moritza. Oglądali wielką posiadłość dobrą godzinę . Mówili prawdę . W ogrodzie wybudowana była dosyć duża stajnia . W sam raz dla konika  Sary.  
-Więc decyduję się na tą posiadłość , kiedy będziemy mogli załatwić formalności ?
-Łukasz , przecież po to tu przyjechaliśmy , wiedziałam ,że się zdecydujesz. Wzięłam papiery .-uśmiechnęła się życzliwie do kolegi syna. 
-Świetnie ! 
-No to ogólnie dzisiaj załatwimy połowę. Teraz podpiszesz takie tam papiery , zrobimy przelew , a jutro resztę . 
-O boże nienawidzę tego...-westchnął Łukasz.
-Dobra , dobra ...-zaśmiała się.-Wyrobimy się dzisiaj.
   
                                                                                           -----

           Trzy godziny później Łukasz wrócił do domu. Zdjął buty i wszedł do domu trzymając w ręce teczkę z umowami . W drugiej zaś trzymał torbę treningową. Ucieszony wszedł do salonu. Na kanapie zobaczył śpiącą Sarę , przykrytą kocykiem. Cofnął się do kuchni , aby znaleźć Elizę . Nie mylił się . Była w kuchni . Trochę smutna , ale miała lekki uśmiech na twarzy. 
-Hej , miśkuuu.-przytulił ukochaną i pocałował ją delikatnie w usta.
-Hej. Jak tam ? 
-Aaaa ... mogę powiedzieć Ci ,że kupiłem dom ...-uśmiechnął się bestrosko.
-Jak to ?! Nie skonsultowałeś się ze mną ? -wytrzeszczyła oczy.
-Spokojnie... jest świetny ! Zobaczysz jutro ! 
-No zobaczę...-wróciła do wczesniejszego zajęcia.
-Zaraz powinni być Marco i Mario z rzeczami Sary.-zaczął nalewać sobię soku do szklanki.- Coś się stało ?-Zapytał widząc dziwną minę Elizy.
-Sara przepłakała godzinę. 
-Dlaczego ?-zapytał przestraszony.
-Mówiła ,że chce do mamy ... potem ,że się boi mamy . Później zaś ,że mam jej szybko wołać tatusia.
-I co potem ?
-Zasnęła.-odpowiedziała , akcentując swoją bezsilność w tej sprawie. Spojrzała na zdezorientowaną minę Łukasza i odwróciła głowę. Czuła się winna ... Miała pieprzone uczucie ,że to przez nią płacze..
-Elizka ... Będzie dobrze.-objął ją ramieniem i delikatkie całował jej policzki.
-Ale to przeze mnie...-uroniła łze.
-Nie obwiniaj się . Przecież to nie Twoja wina ... To dla małej przełom . Teraz będzie mieszkać z nami i to nią trochę wstrząsło. Nowe miejsce zamieszkania. Zrozum ją...
-No wiem , ale gdyby nie ja to ... bylibyście szczęśliwym małżeństwem...
-Weź tak nie mów ! Przecież ona mnie zdradzała . To nie miało szans.
-Dobra , zmieńmy temat . Gotzeus przyjechał. -uśmiechnęła się lekko
-Ale uśmiechnij się ! 
-Dobrze , masz ! -posłała mu wymuszony uśmiech od ucha do ucha.
-Szczerzej ! -zaśmiał się. -No , teraz pięknie ! -pocałował ją namiętnie prawie tak samo jak Mickiewicz, który piórem muskał kartkę.  Chłopcy wparowali do domu z rzeczami Sary . Przywieźli chyba wszystko .  Nawet komodę . Nie wiadomo jak , ale przywieźli .  To  było najważniejsze.    Zachowywali się dostyć głośno ,czyli tak jak zwykle.
-Możecie się trochę przymknąć ?-Eliza zwróciła  im uwagę .
-Po co ? -spytał roześmiany Marco.
-Do Sara śpi , kretynie ! -skarciła go .
-O tej godzinie ?-zdziwił się Mario.
-Bo płakała ... 
-Co się stało mojej Sarze ?- wystraszył się Marco.
-Wiesz , nowy dom... brak matki , rozumiesz? 
-Ahh , szkoda dziecka . Jutro zabieramy ją z Kat na lody ! 
-O świetny pomysł , ja tym czasem ogarnę konika .-uśmiechnął się Łukasz.-Mariusz pomożesz ? -zwrócił się do Mario.
-Mariuszz? -wypowiedział dziwnym głosem .
-Tak , Mariusz .-zaśmiał się Piszczek .-To jak ?
-A  z tym koniem ? No spoko ! 
-Świetnie , wszystko ustalone .-ucieszył się.
         Po godzinie Marco i Mario pojechali do swoich domów.  Eliza wzięła kąpiel , wychodząc z łazienki zobaczyła jak Sara przecierała zaspane oczka.  Eliza zbliżyła się do niej i uklęknęła przy niej.
-Jak się czujesz , słoneczko ?-pogłaskała ją po włosach.
-Główka mnie boli...-mruknęła.
-Chodź , napijesz się syropku.-wzięła małą na ręce.
-Mhm..
Eliza zabrała dziecko do kuchni , gdzie znajdowały się leki Sary . Wyciągnęła syrop przeciwbólowy , ktory mogła podać dziecko wrazie bólu głowy. Odmierzyła dawkę leku i podała córce Łukasza. 
-Chcesz może coś jeść ?-zapytała uśmiechając się serdecznie do Sary.
-Czekoladę ! -powiedziała z iskierkami w oczkach.
-Jutro czekoladki zjesz ...jak już chcesz coś słodkiego to może kanapki z Nutellą ?
-Moze być.-rzekła siadając na krzesło. 
        Sara zjadła kolację , umyła się i przebrała w pidżamkę. Eliza oczywiście jej pomagała . Po tych wszystkich czynnościach , Eliza zaczęła czytać Sarze bajkę. Dziewczynka szybko zasnęła. 
Po piętnastu minutach Eliza zdecydowała się iść spać. Poszła do sypialni w której czekał na nią uchahany Piszczek. 
-Mógłbyś chociaż książke przeczytać , a nie ! -zasmiała się.
-Ojejciu , jutro ja przeczytam .-uśmiechnął się i przyciągnął narzeczoną do siebie ...-Już niedługo ślub...
-Wiem , cieszę się z tego.-pocałowała go w nos.
-Ah , nie mogę doczekać się przeprowadzki...-westchnął.-Sara będzie miała kucyka , więcej miejsca ... będzie pięknie.
-Wiem..-ziewnęła.-Idę spać , bo usypiam .
-Dobranoc .-pocałował ją namiętnie i przytulił ją mocno do siebie.
__________________________
Przepraszam ,że tak późno , ale jakoś tak wyszło ;d
Ten rozdział jest dłużyszy a to dlatego iż jutro nie uda mi się nic dodać ...Przepraszam , ale obowiązki :)
Pozdrawiam ;3 Dziękuje ,że czytacie ;) 

12 komentarzy:

  1. Jejku, biedna Sara... -,-
    Co to rozdziału to jest genialny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialne, dziewczyno, genialne! Kocham to opowiadanie, jest po prostu nieziemskie <3
    Dodaj jak najszybciej nexta! ;)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział.
    Zapraszam do mnie lenka-borussia-story.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny, uwielbiam to opowiadanie :)
    a tymczasem zapraszam do siebie na coś nowego:http://lukasz-rozalia-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak ja słodko wyobrażam sobie Sarę.. :)
    Czekam na następny! ;)// Anonimka

    OdpowiedzUsuń
  6. brak słów ! nie mogę wydusić z siebie słowa !
    cudowny rozdział <33 uwielbiam <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Słodka ta Sarusia ;) Wspaniały rozdział nie mogę się doczekać kolejnego :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Super <3 Wielbię to *+*

    OdpowiedzUsuń
  9. Geniusz to pisał! Geniusz!
    Uwielbiam to opowiadanie!
    Czekam na kolejny rozdział!


    Zapraszam do mnie :) Miły też będzie komentarz! :)
    http://izakubastory.blogspot.com/2013/04/rozdzia-57.html
    oraz
    http://miliscposwiecen.blogspot.com/2013/04/rozdzia-3.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojejq dziękuje ;****
      Miło mi czytać takie komentarze ! Aż serce rośnie <3

      Usuń
  10. Genialny rozdział <3
    Oj ten mój Mariusz ;d haha ;3
    Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje *.* Dzięki Tobie , mam ochotę pisać dalej ! <3