Powered By Blogger

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Rozdział 33.


Minął tydzień od powrotu Elizy i Łukasza do Dortmundu. Oboje bardziej się do siebie zbliżyli , byli nierozłączni. Właśnie na dzisiejszy dzień Łukasz przełóżył odwiedziny swoich rodziców. Dawno ich nie wiedział , więc bardzo się cieszył z ich przyjazdu . Eliza zaś chodziła zdenerwowana . 
-Spokojnie , przecież Cię polubią.-uspokajał ją .
-A jeśli nie ?
-To nic , okażą się głupolami . Bo ciebie nie da się nie lubić.-uśmiechnął się i pocałował ją w usta. 
-Oj kocham cię misiaczku.-mierzwiła mu włosy.
-Miałem powiedzieć to samo.-zaśmiał się.-O , właśnie.. zapomniałbym , Malwina za 10 minut przywiezie Sarę. 
-No wkońcu ! Niech ona się ogarnie , to nie tylko jej dziecko . 
-Wiem , porozmawiam z nią o tym. 
-Dobra , musisz jej wytłumaczyć to wszystko .-powiedziała spokojnie.-O cholerka , muszę pędzić do kuchni , bo mi się wszystko przypali ! 
Łukasz uśmiechnął się pod nosem i poszedł do piwnicy , po jakieś dobre wino.  Kiedy wybrał odpowiednie do obiadu winko , udał się zadzwonić do Kuby. Rozmawiali chwilę na temat ślubu , który planowali juz od paru dni , a dokładnie od czasu kiedy Kuba oświadczył się Agacie . Łukasz i Kuba w pewnych momentach zachowywali się jak kobiety. Planowali sobie podwójny piękny ślub . Piszczu miał spore szczęście ,że z Malwiną wziął jedynie ślub cywilny. Teraz , kiedy ma z nią rozwód , nic nie stanie mu na drodzę , aby zorganizować wymarzony ślub oraz wesele. 
-Łuki ! Z kim ty tyle gadasz ? -usłyszał krzyk Elizy, dochodzący z kuchni.
-Z Kubą , już idę do ciebie .-odkrzyknął. -Ohoho już jest Malwina i Sarcia ! -krzyknął ucieszony. Wybiegł przed dom , jakby wystrzelony z procy. 
-Cześć , słoneczko moje ! - przywitał się z córką.- Chodż tu do mnie !
-Więc przywiozłam ją na tydzień .-wtrąciła się Malwina.
-Wiesz ,że to nie tylko twoje dziecko ? Może ja też chciałbym spędzać z nią więcej czasu . nie pomyślałaś ? 
-nie przesadzaj.-mówiła oschle.
-A i wiesz co  Malwinko ? Zobaczymy się w sądzie !  Będę walczył o moją Sarę ! 
-Żartujesz ?
-Nie , mój prawnik się z tobą skontaktuje . Zbyt wiele złego wyrządziłaś w życiu Sary . Wiesz ile ona się wycierpiała przez Twoją nieodpowiedzialność ?
-Dobra ... daj mi żyć . -rzekła i odwróciła się na pięcie . 
-Cześć ! 
Szczęśliwy tatuś zabrał swoją pociechę do domu . Miał z tym trochę problemu , ponieważ targał ze sobą jeszcze dosyć ciężki bagaż córki.
-Wiesz , że babcia z dziadkiem będą ? -zapytał przytulając córeczkę.
-Supel ! -ucieszyła się.-Jeśt Elizka ?
-A jest w kuchni ..
-To idę się pśywitać.
-Idę z Tobą ! -zaśmiał się i razem z Sarą udali się do kuchni , w której gotowała Eliza.
-Ooo Sarusia ! -Eliza wzięła małą na ręce.-Jak ja tęskniłam za tobą maluchu .
-Ja za tiobą teś i za tatusiem ! -dała jej soczystego buziaka w policzek .
-To może teraz razem zrobimy ciasteczka dla babci i dziadka ?
-Z tatusiem ?
-No oczywiście ! 
- Jak z tatusiem to tak ! -uśmiechnęła się.
Cała trójka zabrała się do robienia ciasteczek. Tak do prawdy , to Łukasz z Sarą robili ciaska , a Eliza przygotowywała inne potrawy na kolacje . Szło im całkiem nieźle , dopóki mądry Łukasz wrzucił całe jajko do miski. Później musiał wybierać skorypki z ciasta. Oczywiście wszystkich nie wyjął . Sara bawiła się mąką . 
Upieczone ciastka wyglądały całkiem apetycznie , ale niestety tak nie smakowały. 
-Śpróbuj ! -nalegała Sara.
-Nie ... babcia z dziadkiem muszą pierwsi spróbować.-Łukasz bał się o własne zdrowie i nie chciał ryzykować.
-Dobzie .-uśmiechnęła się.-A cio będziemy lobić jutlo ?
-Może wujek Kuba wpadnie z wujkami Marco i Mario. I poznasz ich nowe dziewczyny.
-A fajne są ?
-No nawet fajne .
-A jak mają na imię ?
-Louise i Katja.-odpowiedział siadając z córką na kanapie.
-Ja mam ładniejse imię.-stwierdziła.
-Oj ty mój maluszku.
-Nie jetem maluskiem ! -oburzyła się .-Jestem Laleczka . -powiedziała śmiejąc się.
-Dobrze , mała .-zaśmiał się .
-Ej pomóżcie mi a nie się śmiejecie !-krzyknęła zalatana Eliza.-Która godzina  ? Boże ... mało czasu  , mało czasu ...
-Uspokój się kochanie ... przecież będzie dobrze.-uśmiechnął się do narzeczonej.-My z Sarą ogarniemy to wszstko na stole , a ty idź się przebrać czy coś tam.
-O jesteście kochani .- przytuliła Łukasza i Sarę i pobiegła na górę.  Założyła nowo zakupioną  piękną czarną , koronkową  sukienkę  przed kolana , oraz nowe Lity. Zrobiła lekki makijaż . Włosy spięła w ładnego koka. Gotowa zeszła na dół , gdzie zobaczyła ładnie ustawione potrawy, kieliszki , napoje i wszystko inne na stole . Była dumna z Sary oraz Łukasza . Wiedziała ,że bardzo starali się , aby niczego nie zbić i nie popsuć.
-O jak ślicznie ! -zachwyciła się pracą Piszczków.-Świetnie !
-Dzięki.-zaśmiała się mała . 
-A która godzina kotku ?-zwróciła się do Łukasza.
-16.23 -oznajmił.
-Czyli za 5 minut masz jechać na lotnisko , aby Twoi rodzice nie czekali. 
-Wiem , już się zbieram .. wy dziewczynki zostańcie , a ja pojadę .-powiedział zakładając buty.
-A ja mogę z tiobą jechać ? -zapytała Sara.
-Zostań z Elizą , ja za chwilę przyjadę .-powiedział głaszcząc córeczkę po włoskach.
-Dobzie ! -krzyknęła zadowolona i pobiegła do Elizki.-A zrobiś mi takiego koka jak ty maś ?-spytała patrząc na okazały kok Lizki.
-Jasne skarbie , chodźmy .-Eliza zabrała Sarę na górę. Ładnie spieła jej włoski, a mała dziewczynka była wniebowzięta. 
-Zobac jak ładnie ! 
-No widzę , ślicznie wyglądasz myszko .-uśmiechnęła się do dziewczynki .-Wiesz co ? Może założysz jakąś spódniczkę , będziesz wyglądała bosko ! 
-Tiaaak ! Będę wyglądać plawie jak ti ! -zawołała szczęśliwie.

                                                                                ***
Rodzice Łukasza już od godziny są w domu Piszczka. Są bardzo mili i nie ukrywają , że bardzo lubią Elizę . Są zachwyceni zrobioną przez nią kolacją , oraz tym jak wielką zyskała sympatię  Sary.
-To ja może pójdę po deser .-zaproponowała Eliza.
-O pomogę Ci kochana .-mama Łukasza ruszyła do kuchni wraz z Elizką i Sarą . Tym samym zostawiając mężczyzn samych .
-Widzisz chłopie ? To jest kobieta , a nie ta ćpunka Malwina . Zmarnowałeś przez nią 4 lata życia.-wypominał ojciec.
-Gdyby nie Malwina , nie byłoby Sary.-przypomniał mu.
-No wiem , dlatego masz walczyć o pełne prawa rodzicielskie i stworzyć mojemu aniołkowi , normalny dom .
-Wiem tato..
-A i nie zapomnij starać się o drugie dziecko .- uśmiechnął się do syna.
-Oj tato  , najpierw ślub.
-No właśnie , kiedy ślub ?
-Planuje w sierpniu , ale jeszcze sami nie wiemy.
-No sierpień to idealny czas na ślub i wesele.-stwierdził ojciec Łukasza. 
-Tato wiem o tym . 
Reszta kolacji minęła w jeszcze bardziej przyjaznej atmosferze. Około 21 , Eliza położyła Sarę spać i wraz z Łukaszem , poszli jeszcze chwilę porozmawiać z rodzicami Piszcza. Po godzinie rozmowy wszyscy poszli spać.
_________________
Miłego dnia ;) <33
O przy okazji to wiecie ,że Marco jedzie dzisiaj na koncert Justina Bibera ?  Ale ma fajnie ... (i żeby nie było nie jestem jakąś belieber czy coś :D )
Ale patrzcie *-* ale weźcie ile jeden kosztuje , jak dobrze widze to chyba 250  , a chyba kilka ich ma ... boże :D 


11 komentarzy:

  1. Genialny <3 Miejmy nadzieję, że Łukasz dostanie prawa rodzicielskie do Sary i stworzą razem z Elizą wspaniałą rodzinę *_*

    zapraszam do mnie, mile widziany komentarz
    http://przeznaczenia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. cudowny rozdział ! nie mogę doczekać się nastepnego !
    zapraszam http://w-moim-swiecie-bvb.blogspot.com/2013/03/rozdzia-13.html
    pozdrawiam <33

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam <3 Super rozdział! ;3
    Czekam na kolejny :]
    A skąd ta informacja, że on dzisiaj się tam wybiera ? :3

    OdpowiedzUsuń
  4. cudowny <3 czekam na kolejne, ale nie kończ za szybko tego opowiadania, bo się od niego uzależniłam :)
    zapraszam też w wolnych chwilach do siebie:http://robert-anna-story.blogspot.com/
    i życzę udanego lanego poniedziałku :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniały rozdział :) a tak wogole to w Dortmundzie jest 5 kwietnia koncert Bibera.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja czytałam ,że dzisiaj :D ale nie wiem :D
      Dziękuje *-*

      Usuń
    2. a ja przeczytalam w necie ze jest 5 kwietnia... a tak mi sie wydaje ze Borussia jest w drodze do Malagi wkoncu w srode jest mecz :) to watpie aby Marco byl dzis na koncercie jesli mial by sie odbyc dzisiaj ten koncert.. pozdrawiam

      Usuń
  6. Genialny rozdział ^_^ On musi uzyskać te prawa rodzicielskie :)
    Mógłby się podzielić tym biletem, bez kitu najlepiej niech mi go kupi, a miejsca mają być obok niego xD

    OdpowiedzUsuń
  7. Też chce no ! <3
    Super rozdział ; ))
    Ola.

    OdpowiedzUsuń
  8. cudownie piszesz <3
    nie mogę się doczekać następnego
    zapraszam: http://marco-ja.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Super blog i super rozdział!^^ Byłabym wdzięczna gdybyś mogla mnie informować o następnych rozdziałach :)
    Jeśli masz czas zapraszam do mnie: http://z-pilka-przez-zycie.blogspot.com (o marco r.) i jeszcze pisze o skoczkach :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje *.* Dzięki Tobie , mam ochotę pisać dalej ! <3